Msza Święta – recenzja
Książka autorstwa biskupa Athanasiusa Schneidera pt: „Msza katolicka. Jak przywrócić centralne miejsce Boga w liturgii” to jedna z najlepszych książek, które przeczytałam w tym roku.
Zacznę od tego, że ogromnie cenię sobie sobie postać biskupa Schneidera. Podziwiam jego niezłomną postawę, wierność tradycji, ogromną mądrość i wiedzę teologiczną. Jeżeli chcielibyście poznać lepiej tego wielkiego duchownego, zachęcam do wywiadu z nim, zapisanego w książce „Chrystus Vincit”, która ukazała się nakładem wydawnictwa Dębogóra.
Ta książka nazwała wiele spraw, które podskórnie czułam, ale nie wiedziałam jak wyrazić. Z dużym smutkiem widzę, jak Msza Święta jest często niestarannie i niegodnie sprawowana. Staje się „show”, miejscem wygłupów, politykowania, promocji własnego „ja” kapłana. Ciężko się uczestniczy w takiej Eucharystii, tym bardziej po lekturze książki, która dokładnie opisuje czym jest Msza Święta i jak powinno się ją sprawować.
Czym więc jest Msza Święta? Jest modlitwą, adoracją, rytuałem, ofiarą, okazałością, świętym działaniem, dziękczynieniem, słuchaniem, życiem Kościoła, źródłem zbawienia, służbą i ucztą weselną.
„Modlitwa znajduje swój szczególny wyraz w liturgii Mszy Świętej, która jest modlitwą w najświętszej, najwznioślejszej i najbardziej uroczystej i skutecznej formie.” Wymiar modlitwy można przedstawić w czterech aspektach. Są nimi adoracja, wdzięczność, zadośćuczynienie i błaganie o Bożą łaskę.
Nie możemy zapominać, że „liturgia jest przede wszystkim uwielbieniem, przebłaganiem i ofiarą a dopiero w drugiej kolejności erudycją, doktryną i katechezą”
Często dochodzi do zamiany tych dwóch rzeczywistości, i możemy odnieść wrażenie że przyszliśmy na wykład czy naukę a nie uwielbić i adorować naszego Boga i Stwórcę. Naszą powinnością jest oddawać Bogu chwałę i wielbić Go: taki jest cel stworzenia. „Bóg jest naszym Królem godnym wiecznego i nieprzerwanego uwielbienia i adoracji, nawet tutaj na ziemi, za dnia i w nocy”
W liście apostolskim Mane nobiscum Domine św. Jan Paweł II pisze: „W szczególności trzeba pielęgnować, zarówno podczas celebrowania Mszy Świętej, jak i w kulcie eucharystycznym poza Mszą Świętą, żywą świadomość rzeczywistej obecności Chrystusa, dbając o to, by dawać jej świadectwo tonem głosu, gestami, sposobem poruszania się, całym zachowaniem.”
Już w XVI wieku kard. Idzi z Viterbo – podczas soboru laterańskiego powiedział: „Człowiek powinien zmieniać się pod wpływem tego co święte, a nie święte pod wpływem człowieka”. Bp Schneider kontynuuje „Człowiek współczesny uległ pokusie dostosowywania religii do siebie samego, podczas gdy Kościół zawsze dążył do czegoś odwrotnego: dostosowania człowieka do religii”
Obserwuję że w bardzo wielu aspektach życia, świat współczesny dąży do obniżania wymagań, godzenia się na bylejakość, przesadnego odpuszczania sobie. Niestety często przenosimy tę mentalność także na udział we Mszy Świętej. Panuje wręcz, bardzo szkodliwe przekonanie, że niechlujność, jakaś niefrasobliwość jest znakiem posiadania „żywej relacji” z Bogiem. Z drugiej strony, staranność, wierność zasadom, przykładanie uwagi do uczestniczenia w Eucharystii w sposób godny są porównywane do zachowania faryzeusza w świątyni.
Jeżeli wierzymy, że Bóg jest prawdziwie obecny w Eucharystii, oraz że jest on Królem Wszechświata i naszym Panem, powinno to implikować odpowiednią postawę względem przyjmowania Komunii Świętej i uczestnictwa w Mszy.
Dlaczegóż to łatwo nam przychodzi przyznać że np. na spotkanie z Królową Angielską ubierzemy się zgodnie z etykietą i będziemy przestrzegać protokołu, a na spotkaniu z Kimś nieskończenie potężniejszym akceptujemy bylejakość i improwizację?
Biskup Schneider przypomina „Musimy się dobrze przygotowywać do liturgii, w trakcie której nie powinniśmy ani improwizować, ani się śpieszyć; robimy coś dla Króla Królów, w każdej Mszy Świętej powinniśmy mu służyć. Gdybyśmy przyjmowali króla, wszystko byłoby dopięte na ostatni guzik. A czy we Mszy Świętej jest ktoś ważniejszy od Jezusa Chrystusa? Święte działanie wymaga wielkiej staranności.”
Owocem tej lektury jest nie tylko moje własne większe przykładanie wagi do tego, aby podczas Mszy Świętej zachowywać się w należyty sposób, i wzbudzać w sobie świadomość tego w jak doniosłym wydarzeniu uczestniczę, ale także staranne wybieranie kościołów do których uczęszczam, aby poprzez uczestnictwo Mszy Świętej pomagało mi wzrastać w wierze, a nie powodowało poczucia zażenowania. (PS mówię o mszy w Nowym Rycie. W wielu miejscach zalecenia Soboru Watykańskiego II odnoście sprawowania Eucharystii nie są respektowane, mając przywilej mieszkania w mieście w którym jest kilkaset kościołów, mam przywilej wyboru miejsca w którym Msza Święta sprawowana jest odpowiednio – choć głęboko nad tym ubolewam, zazwyczaj na Mszy dedykowanej rodzinom z dziećmi nadchodzi do wielu nadużyć, a znów na „normalnych” mszach małe dzieci nie są mile widziane – jednak myślę, że to temat na osoby wpis)